![]() |
źródło: filmweb.pl |
Tytuł: Bright
Reżyseria: David Ayer (Furia, Legion samobójców)
Scenariusz: Max Landis (Victor Frankenstein)
Gatunek: fantasy, akcja
Premiera: 2017 (Polska i świat)
Produkcja: USA
Czas trwania: 1 godz. 57 min.
Zdjęcia: Roman Vasyanov (Furia, Legion samobójców)
Scenografia: Christopher Brown IV (Zwierzęta nocy), Andrew Menzies I (Avatar, Furia), Bradley Rubin
Kostiumy: Kelli Jones I
Udźwiękowienie: lektor polski
Na Bright czekali wszyscy, ale chyba najbardziej sam Netflix, który, umilając sobie czas oczekiwania, rozwieszał plakaty promujące go dosłownie wszędzie. Aż w końcu nadszedł ten wielki dzień, 29 grudnia 2017 roku, i odniosłam wrażenie, że Bright nie obejrzał nikt. Wydawało się nawet, że nawet na listach dużych popkulturalnych recenzentów ten film jest na samym końcu "służbowych" priorytetów. Mnie samą nie ciągnęło do tego filmu i udało mi się go obejrzeć dopiero w tym tygodniu... i to na raty.
Dwóch policjantów, człowiek i ork, usiłują pokonać dzielące ich różnice, aby wspólnymi siłami zapobiec niebezpieczeństwu zagrażającemu światu.
Bright obejrzałam podczas dwóch posiedzeń. Odniosłam wrażenie, że pierwsza część bardzo mi się dłużyła – nie potrafiłam wkręcić się w fabułę, bardzo często łapałam się na tym, że sięgam po telefon (czego zazwyczaj staram się nie robić, jeżeli mam zamiar podzielić się z Wami opinią na temat filmu czy serialu). Film wyłączałam, bo zwyczajnie przy nim usypiałam. Druga część natomiast zaskoczyła mnie brutalnością, która została "odkręcona" w przeciągu minuty i wróciliśmy do punktu wyjścia.
Oglądając Bright czułam straszny fałsz. Świat wykreowany przez twórców, mimo iż piękny, wydawał się po prostu sztuczny. Postacie i otoczenie nie grały ze sobą – nie nadawały na tych samych falach. Można odnieść wrażenie, że wszystkie rasy rok temu zostały wrzucone na ograniczony obszar, a akcja filmu toczy się w momencie, w którym chwilę wcześniej udało się stworzyć na tyle prosperujący system i strukturę miasta, że można to pokazać. Wiem, że to mógł być efekt zamierzony, ale mnie to po prostu drażniło. Poza tym, ogrom postaci, które się pojawiają, przytłacza. I nie mówię tu o zatłoczonych ulicach w środku miasta w godzinach szczytu, a np. o jednej z pierwszych scen, w której dzielnica z domkami jednorodzinnymi w poranek dnia pracującego wypełniona jest losowymi postaciami, chodzącymi po ulicy i depczącymi trawniki, którzy gapią się na głównego bohatera nie wnosząc całkowicie nic do fabuły. Być może to miało ukazywać chaos tego świata, który zostaje nam przedstawiany, ale ja tego zabiegu w ogóle nie kupuję.
Gdyby nie występowanie wulgaryzmów i tak dużej brutalności, Bright na spokojnie mógłby być filmem familijnym. Jego fabuła może nie jest do końca banalna, ale za to nieprzyzwoicie wręcz naiwna. A z racji tego, że nie przepadam za filmami familijnymi, na które jestem już po prostu za stara, a większa ilość przekleństw i krwi nie wnosi nic konkretnego do fabuły, uważam Bright po prostu za ciekawe "oglądadło".
PLUSY
+ CGI, projekty postaci
+ interesujący konflikt między głównymi bohaterami
MINUSY
– przepych
– familijność i naiwność fabuły
– niewiarygodny świat
Ocena: 6/10
niezły
Znajdź mnie na Filmwebie
Komentarze
Prześlij komentarz