Czas mroku (2017) – opinia o filmie #11

źródło: filmweb.pl
Tytuł: Czas mroku (Darkest hour)
Reżyseria: Joe Wright (Czarne lustro)
Scenariusz: Anthony McCarten (Teoria wszystkiego)
Gatunek: biograficzny, dramat historyczny
Premiera: 2018 (Polska) 2017 (świat)
Produkcja: Wielka Brytania
Czas trwania: 2 godz. 5 min.
Zdjęcia: Bruno Delbonnel (Amelia, Mroczne cienie)
Muzyka: Dario Marianelli (V jak Vendetta)
Montaż: Valerio Bonelli (Boska Florence, Czarne lustro)
Scenografia: Sarah Greenwood (Piękna i bestia)
Kostiumy: Jacqueline Durran (Piękna i bestia)

Czas mroku to pierwszy film nominowany do Oscarów 2018, który obejrzałam z pełną świadomością jego nominacji. Oznacza to, że jest pierwszym, który oglądałam z myślą o byciu widzem rozdania 90th Academy Awords już na początku marca i wyciągnięciu z Gali, jak najwięcej rozrywki dla samej siebie.

Najnowszy film w reżyserii Joe Wright'a opowiada o politycznych zmaganiach Winstona Churchilla nie tylko z problemami dotyczącymi rządów w czasie wojny, ale także z osobami, którzy powinni być jego sojusznikami – wysoko postawionymi politykami Wielkiej Brytanii.

Jak każdy film tego typu, Czas mroku nie pokazuje tylko wielkiego premiera, który postawiony w obliczu trudnych decyzji, brnie pod prąd na przekór wszystkim, ale po prostu człowieka – wraz z jego przywarami, słabościami, jak i zaletami. Gary Oldman (którego, gdyby wszyscy nie trąbili o tym, że to Gary Oldman, nie rozpoznałabym) wykreował nieznany obraz Winstona Churchilla, osoby niezwykle kontrowersyjnej przez swoje decyzje, całym sobą ukazując, jakie brzemię musiał nosić. Kristin Scott Thomas ukazała postać żony Churchilla w stu procentach popierający stwierdzenie, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi wytrwała kobieta. Natomiast postacie odgrywane przez Ronalda Pickupa i Stephena Dillane'a fenomenalnie wypadły w roli antagonistów głównego bohatera (oczywiście poza oczywistym wrogiem, którym w ówczesnych czasach byli naziści).

Oglądając Czas mroku odniosłam wrażenie, że chce on nie tyle usprawiedliwić wybory i działania Winstona Churchilla, ale ukazać nam sytuację, w której został postawiony. Niestety, twórcy tego filmu, zamiast poprzestać na ukazaniu historii taką, jaką była (w bardziej lub mniej podkoloryzowanym stopniu), stawia widza przed pozytywną oceną postaci, którą dostajemy na tacy. Sama przyłapałam się na tym, że już w połowie seansu zaczęłam kibicować Churchillowi i denerwować się razem z nim niepowodzeniami czy przeciwnościami, a uważam, że taki film (historyczny) nie powinien wzbudzać takich emocji – jeżeli ktoś jest historycznie kontrowersyjnym bohaterem to powinien takim pozostać także na ekranie (tak, jak to było w przypadku Ray'a Kroc'a w McImperium).

Czas mroku to nie tylko świetni aktorzy i historia, ale także scenografia i kostiumy, na które bardzo przyjemnie się patrzyło. Niekiedy, zamiast patrzeć na całokształt, przyglądałam się sztukaterii ścian, misternie ułożonym fryzurom bohaterek czy efektom metamorfozy Gary'ego Oldmana.

Mimo iż film jest historyczny (jednocześnie o okresie historycznym, którym w ogóle się nie interesuję), nawet przez chwilę się na nim nie nudziłam. Tłumaczy on wszystkie sytuacje, występujące na ekranie, niemal łopatologicznie, ale dla mnie było to idealnym rozwiązaniem, bo bałam się, że szczątkowa znajomość "tamtych czasów" utrudni mi odbiór Czasu mroku. Teraz przyszedł czas na obejrzenie Dunkierki.

Ocena: 7,5/10
dobry/bardzo dobry

Znajdź mnie na Filmwebie

Komentarze