Twój Vincent (2017) – opinia o filmie #6

źródło: filmweb.pl
Tytuł: Twój Vincent (Loving Vincent)
Reżyseria: Dorota Kobiela, Hugh Welchman
Scenariusz: Hugh Welchman, Dorota Kobiela, Jacek Dehnel
Gatunek: animacja, dramat, kryminał
Premiera: 2017 (Polska i świat)
Produkcja: Polska, Wielka Brytania
Czas trwania: 1 godz. 35 min
Zdjęcia: Tristan Oliver, Łukasz Żal
Muzyka: Clint Mansell
Montaż: Justyna Wierszyńska, Dorota Kobiela
Dźwięk: Michał Jankowski, Clive Copland, Markus Moll, Michał Fojcik
Udźwiękowienie: dubbing polski

Twój Vincent miał swoją premierę już jakiś czas temu, ale jakoś było mi nie po drodze, żeby wybrać się na ten film, mimo iż bardzo chciałam go zobaczyć na wielkim ekranie. W końcu jednak zebrałam się w sobie, wzięłam pod pachę mojego chłopaka i dziadków, posadziłam ich w fotelach sali kinowej i sama zasiadłam obok podekscytowana seansem, który za moment miałam zobaczyć.

Twój Vincent opowiada tak naprawdę historię Armanda Roulin, który rok po śmierci Vincenta van Gogha – przyjaciela swego ojca – dostaje zadanie dostarczenia ostatniego listu malarza do Theo van Gogha – jego młodszego brata. Na początku Armand z dużą niechęcią podchodzi do podróży, w którą przyszło mu wyruszyć, ale gdy odkrywa kilka tajemnic dotyczących życia artysty, jego historia zaczyna go fascynować na tyle, by przeprowadzić amatorskie śledztwo dotyczące jego samobójstwa i osobowości.

Na początku miałam obawy, że typowo artystyczna część Twojego Vincenta przykryje historię, którą poprzez obrazy van Gogha, chcieli pokazać twórcy. Kolory, maźnięcia pędzlem, nagromadzenie linii mogło totalnie pochłonąć całą strukturę filmu. Ale na szczęście tak się nie stało. Owszem, Twój Vincent wyróżnia się stylem – o to chodziło, gdy powstawał – ale jest to dopełnienie całości, a nie przytłoczeniem historii. Gra świateł, którą pozyskali artyści chyba najbardziej sprawia wrażenie, że te obrazy naprawdę żyją.

Sama historia jest prosta, ale niezwykle sentymentalna. Jej powolność i swoista romantyczność sprawia, że możemy się w niej całkowicie zatracić i dać ponieść. Pierwsze i ostatnie drżenia kadrów sprawiły, że przeszedł mnie dreszcz.

źródło: thefilmexperience.net

Idąc na film Twój Vincent kompletnie nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Myślałam, że twórcy być może zrobili wielką kompilację animowanych obrazów van Gogha, bo nie wiedziałam, jaka historia mogłaby stać za tym filmem. Niczego od niego nie oczekiwałam, ale dostałam piękną historię przedstawioną w artystyczny i przepełniony pasją sposób. Gorąco polecam nie tylko pasjonatom sztuki, obrazów i życia van Gogha.

Ocena: 10/10 ❤
arcydzieło!

Znajdź mnie na Filmwebie

Komentarze