Tamte dni, tamte noce (2017) – opinia o filmie #16

źródło: fdb.pl
Tytuł: Tamte dni, tamte noce (Call Me by Your Name)
Reżyseria: Luca Guadagnino
Scenariusz: James Ivory
Gatunek: melodramat
Premiera: 2017 (świat) 2018 (Polska)
Produkcja: Brazylia, Francja, USA, Włochy
Czas trwania: 2 godz. 12 min.
Zdjęcia: Sayombhu Mukdeeprom
Montaż: Walter Fasano
Scenografia: Samuel Deshors, Roberta Federico, Sandro Piccarozzi
Kostiumy: Giulia Piersanti
Dźwięk: Yves-Marie Omnes, Mitch Dorf (Ghost in the Shell, Zwierzęta nocy)
Wystąpili: Armie Hammer (Zwierzęta nocy, The Social Network), Timothée Chalamet (Lady Bird, Interstellar)
Na podstawie powieści Tamte dni, tamte noce autorstwa André Aciman.

Nie ukrywam, że do obejrzenia Call me by your name skłoniła mnie głównie nominacja tego filmu do Oscara. Tuż po otrzymaniu owej statuetki przez Jamesa Ivory – twórcy adaptowanego scenariusza do filmu Tamte dni, tamte noce – od razu sięgnęłam po książkę i nie sposób było nie przyznać, że powieść André Aciman jest po prostu fenomenalnym źródłem do napisania dobrego scenariusza. Ale dziś nie o książce, a właśnie o filmie i może trochę o tym, czy materiał źródłowy jest lepszy czy gorszy od tego dzieła kinematografii, a może należy oceniać je niezależnie od siebie?

Tamte dni, tamte noce opowiada historię miłości 17-letniego Elio i 24-letniego Olivera, która rodzi się i rozkwita wśród przepięknych letnich krajobrazów Italii.

Na pierwszy rzut oka widać kolory – wypalone jakby przez słońce (w przeciwieństwie do nasyconych barw plakatu promującego film), co idealnie pasuje i wprowadza nas do otoczenia, w którym ma się rozgrywać akcja. Później dociera do nas dźwięk – w odróżnieniu do współczesnych filmów, w których często bohaterowie przebywają w absolutnej ciszy, tutaj jest inaczej. Nawet nocą słychać otoczenie rezydencji, wiatr, szum wody. Bohaterowie nigdy nie są sami – otacza ich przyroda, rośliny, zwierzęta. W żaden sposób, jak li tylko przez dźwięk twórcy mogli ukazać to najlepiej, jak mogli. Ponadto, cała akcja filmu dzieje się w latach 80., a realizacja została poprowadzona w tak umiejętny sposób, że wszystkie jej składowe – prowadzenie kamery, scenografia, kostiumy, charakteryzacja i wiele innych – chcą nam sugerować, że także wtedy został nakręcony i to im się udaje.

Chyba jedynym elementem technicznym, który nie przypadł mi do gustu, był montaż. Mimo że kamera była głównie statyczna to cięcia – bardzo dynamiczne. Sceny ledwie się zaczynały i już kończyły. Czasem nawet w kadrze nie zdążył pojawić się żaden bohater. Szczególnie było to widoczne przy interakcjach między postaciami, które ucinały się w chwilach dużego napięcia, a zaraz później przechodzono do sielankowej sceny rodzinnej. Mi po prostu to nie grało.

Jeżeli chodzi o fabułę, to jest niemal taka sama, jak w książce, więc odsyłam Was do mojej opinii o powieści André Acimana. James Ivory wziął z niej to, co najlepsze i stworzył drugie, wartościowe dzieło. Reżyser, Luca Guadagnino, w sposób perfekcyjny poprowadził aktorów w taki sposób, żebyśmy żywili do nich sympatię. Relacje między bohaterami nie są wymuszone, rodzą się naturalnie i powoli rozwijają. A to, że postacie Elio i Oliviera są w tak bliskiej zażyłości wydaje się całkowicie naturalne. Szczerze mówiąc, myślałam, że ukazanie romansu między dwoma mężczyznami na ekranie niemal jeden do jednego, jak było to w książce będzie bardzo krępujące, a jednak, mam wrażenie, że czytanie o tym związku było dla mnie bardziej niezręczne niż patrzenie na niego. Armie Hammer i Timothée Chalamet są genialni, naturalni i cudownie wyzwoleni przez tą bezwstydną kamerą, która uwiecznia każdy ich ruch, spojrzenie i dotyk.

Tamte dni, tamte noce to jest film kompletny, co prawda z małymi ryskami, ale na pewno nie można mu odjąć wspaniałego castingu, gry aktorskiej, reżyserii i scenariusza. No, a ostatnia scena rozrywa serce na milion kawałków. Podobno Luca Guadagnino szykuje się do nakręcenia sequela i tutaj mój apel: Błaga, nie rób tego. Ten film jest doskonały właśnie dlatego, że kończy się tak, jak się kończy i nie potrzebuje ulepszenia w postaci drugiej części. Amen.

Ocena: 8/10
bardzo dobry

Znajdź mnie na Filmwebie

Komentarze